Polak-muzułmanin, mieszkaniec Aleksandrii Piotr Ibrahim Kalwas opisuje swój Egipt. Współpracujący z `Dużym Formatem` (dodatkiem do `Gazety Wyborczej`) reporter odkrywa przed nami to wszystko, co frapuje w Egipcie przyjezdnych, ale nie mają do tego dostępu. Otwiera przed nami świat `haram` i `halal`. `Haram` - to zakaz, `halal` - przyzwolenie. Niektóre lakiery do paznokci są dla muzułmanek halal, niektóre haram, ale ciężko się w tym zorientować nawet Egipcjanom.
Josef Fritzl był 73-letnim, emerytowanym inżynierem z Austrii. Wydawało się, że prowadzi normalne życie ze swoją żoną Rosemarie, mimo że jedna z ich córek, Elisabeth, wiele lat wcześniej uciekła z domu, by dołączyć do religijnej sekty. Na przestrzeni lat troje dzieci Elisabeth w tajemniczy sposób pojawiło się u progu domu Fritzlów, a Josef i Rosemarie wychowywali je jak swoje własne. Ale tylko Josef znał prawdę o zniknięciu Elisabeth...
Komin Pokutników to proza wyrastająca z doświadczenia. Jan Długosz był wybitnym taternikiem i alpinistą mającym potrzebę literackiego destylowania swoich górskich przeżyć. Był osobowością artystyczną, jak wielu ludzi gór przed nim i po nim. zdawał sobie sprawę z istnienia fascynującego zjawiska kulturowego zwanego piśmiennictwem tatrzańskim czy szerzej literaturą górską , i świadomie wpisywał się w ten żywy strumień polskiej refleksji o człowieku wobec żywiołu gór, o jego uczestnictwie w grze między kulturą i naturą.
Czy ludzi można opuścić językowo? Nie dać im prawa do języka? Albo za wszelką cenę nakłaniać do nauczenia się innego języka, którym posługuje się większość, chociaż dla wielu z nich to zadanie niewykonalne?
Franek Kanalarz - deweloper, który postawił miasto pośrodku pustyni. Susana, która zamówiła w banku whoppera z serem, bo przestała się bać. Manuel, który przez trzydzieści lat nie wychodził z domu. Pedro, syn obwoźnego handlarza, który zamiast mówić `Nie ma Boga, można wszystko`, powiedział `Zmarł Franco, można tańczyć w damskim szlafroku`. Pilar, która chciała stworzyć nową hiszpańską kobietę.
Postępowe dobrodziejki czy strażniczki patriarchatu?
Szkoła w Nałęczowie, działająca w pierwszej połowie XX wieku, wpisuje się w ostatni rozdział historii polskiego ziemiaństwa. W prowadzonej przez ziemianki placówce nauczano kobiety z różnych klas – choć w założeniu przede wszystkim chłopki – fachowego prowadzenia gospodarstwa.
"Chciałam być Polką, czystą Polką i tylko Polką, ale z tą moją polskością wiecznie było coś nie tak. Wstydziłam się kaszubskiego akcentu i chłopskiego pochodzenia. Wstydziłam się, że moja rodzina nie kultywuje prawdziwych polskich tradycji.
Kompleks kaszubski nie jest niczym nowym. Dojrzewał w nas, Kaszubach, latami, żeby nie powiedzieć wiekami. Winę można rozłożyć na wszystkich. I na Niemców, i na Polaków, i na Kaszubów. Czasem myślę, że najbardziej na nas, Kaszubów. „Nas”. Mówię tak od niedawna, może od roku."